Balkony znajdowały się na średnim poziomie zamku od strony korytarza. Przysłonione szklanym drzwiami i ciemnym, powiewającym teraz na nocnym wietrze, tiulem zdawały się być bramą do świata nierealnego. Świata, którego iskrę było widać gdzieś ponad koroną nocy, setki mil stąd. Błyszczała jak diament pośród gród węgla...
Postać stojąca przy balustradzie, przez którą nieznacznie prześwitywały gałęzie wysokich drzew, tkwiła w zamyśleniu. Białe, powiewające na wietrze, jak tiul z balkonowych drzwi, włosy, przysłaniały mu twarz, próbując ukryć go w ramionach szeleszczącego wiatru. Mężczyzna odgarnął włosy z twarzy, patrząc na wypłowiały horyzont gdzieś, daleko od niego. -"Wkrótce obrzydliwe światlo zniknie, pozostawiając nas słodkiej ciemności..." - pomyślał, uśmiechając się nieznacznie. - "Trzeba tylko wyczuć odpowiedni moment i zadziałać... To przecież dziecinnie proste..."
Ostatnio edytowany przez Masa (2008-12-11 12:42:37)
Offline
Wzniósł teraz twarz ku czerni nocnego nieba, patrząc na biały talar księżyca, prawie do końca okrągły. - Zbliża się pełnia... Rozkoszna pełnio, gdy nadejdziesz zaśpiewaj kołysankę dla dzieci słońca... Do snu wiecznego... - wyszeptał po czym roześmiał się cicho, a jego głos rozbrzmiał w czerni nocy.
Nagle usłyszał krzyk kobiety. - "A cóż ta stara wariatka znów wyprawia...?!" - Zdziwił się mężczyzna, wychodząc na przeciwny balkon i obserwując kamienicę w której znajdowało się mieszkanie z pozłacanym balkonem. - "Cóż się tam dzieje...?!" – pomyślał a na głos wykrzyknął. – Lan! Wyślij kogoś by sprawdził co dzieje się w mieszkaniu Panny Fergine! – jego głos rozniósł się po szerokich korytarzach i wrócił do nieg
Offline