Och a czy nie warto za mnie oddać życie? - spytała nie spuszczając z niego wzroku po czym namiętnie ucałowała jego usta delikatnie głaszcząc jego klatę - Mnie mogą wydziedziczyć jeśli tylko mogła bym wtedy spędzić z tobą miliony cudownych chwil... - powiedziała ciągle go głaszcząc
Offline
Nagle drzwi się otwarły a do pokoju wszedł Kalix. - Lan, czy złapaliście... - zaczął, jednak widząc, że Lan nie jest sam, zmienił temat. - Co to ma znaczyć dowódco Lan?! - powiedział chłodno, a jego oczy rozbłysnęły nieprzyjemnym blaskiem.
Offline
Delphine zamrła słysząc głos brata. Jednak postanowiła stawić mu czoła. Bo widzisz bracie... Bałam się być sama... po tych wszystkich zamieszkach... Lan długo się sprzeciwiał nie chciał spać ze mną w jednym łóżku twierdząc że tak nie przystoi... a teraz... hmmm... okno jest uchylone wiatr wieje i dowódcy wpadło coś do oka... chciałam mu pomóc - powiedziała z niewinną miną Delphine
Offline
Kalix jeszcze bardziej zmrużył oczy, stojąc tak przez chwilę, jednak zaraz wszedł do pomieszczenia, zbliżając się powolnymi krokami do łóżka. - Czy wyglądam ci na głupca? - zapytal Delphine. - Czy wyglądam na łatwowiernego i ślepego? - Z każdym slowem jego głos coraz bardziej był przesiąknięty złością.
Offline
Ale bracie! Do niczego nie doszło na prawdę! Chyba nie sądzisz że... Na prawdę... Nawet mnie nie dotknął! - 'niestety...' dodała w myśli - Proszę nie wściekaj się.... - powiedziała z nieudawanym strachem w głosie
Offline
Tym razem wiedział, że mówi prawdę... ale kim byłby Kalix, gdyby im odpuścił?
Roześmiał się tylko swoim złośliwym smiechem, który zdawał się rozbrzmiewać w każdym kącie pokoju.
- I co z tego, że cię nie dotknął Delphine! - mówiąc to z przerażającą szybkością zbliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny. - Gdyby cię dotknął, straciłby głowę! - znów zachichotał, powoli odwuwając swoją twarz...
Offline
Jesteś... Jesteś straszny... Obiecaj że zostawisz nas w spokoju jeśli stąd wyjdę... Braciszku... Lan tu nie jest niczemu winien... - powiedziała po czym zaczęła płakać. Łzy były szczere... Delphine miała nadzieję że brata ruszą jej łzy... skoro twierdził że ją kocha
Offline
- Ja jestem straszny...? - zapytał dość ostro, klękając obok dziewczyny. - Naprawdę tak uważasz... - Nagle złagodniał, biorąc w ręce jej dłoń. - Przestań płakać, nie masz powodu... Nie zrobię nic Lan, ani tobie, bo do niczego nie doszło...
Offline
Kalix znów się roześmiał, jednak nagle spoważniał.
- Ważny...?! Co ty pleciesz?! Jest ważny jako dowódca armii, nie podejrzewałem cię o to! - krzyknął nagle, chwytając ją za rękę i podrywając delikatnie, ale silnie z łóżka. - Idź do siebie, Delphine. Porozmawiamy potem.
Offline
Dziewczyna zanosząc się płaczem posłusznie wstała i udała się w kierunku drzwi posyłając Lanowi tęskne spojrzenie pełne współczucia... Wyszła jednak nie udała się do swojej komnaty. Stała pod drzwiami komnaty Lana ciągle płacząc... 'To wszystko przeze mnie kochany... to przeze mnie masz kłopoty... głupia Delphine...' karciła się w duchu dziewczyna... Gdyby tylko wiedziała jak pomóc ukochanemu
Offline
Tymczasem Lan siedział nieruchomo na łóżku gapiac sie niemo na drzwi:" No pięknie.." Pomyślał :" Szanowany dowódca posądzany o romans.." Westchnął sam do siebie poczym otworzył drzwi i odezwał sie do Delphine:" Wracaj do siebie i nie płacz już...Dość już tego na dziś...Wystarczająco sobie przerąbaliśmy u twojego brata, księżniczko" Mówiąc to spojrzał na Kalixa:"Wybacz książę, to sie więcej nei powtórzy" Powiedział poczym spojrzał raz jeszcze na Delphine i zamknął drzwi.
Offline
Lan zamknął drzwi na klucz poczym położył go na biurku prawie nim rzucajac:" Co sie tu do choelry dzieje.." Pomyślał poczym usiadł przy biurku z zamiarem dokończenia raportu. Nie dał jednak rady. Po pierwszym słowie odłożył pióro:"Kalix napewno mnie wyleje...A Delphine znienawidzi..."
Offline