Bar "Amber" słynął z tego, że to właśnie tu spotykala się elita miasta by zaczerpnąć odrobinę rozrywki w tym spodkań z..hostami! Tak..Hości byli tu ogromnie polularni. Aweo o tym wiedział i mimo iż nie był hostem "z zawodu" chcętnie bawił się w tą grę..."Ja jestem hostem, a ty moim klientem"... Tak było i dziś. Siedział przy stoliku po spotkaniu z klientką, która za spędzony wieczór na wyścigach konii zapłaciła mu pokaźną sumkę w postaci złotych monet:"Chojna była..." Powiedział po przeliczeniu 'wypłaty' ..Polecam się na przyszłość.." Szepnął z usmiechem i wziął łyg gorącego korzennego piwa, które tam serwowano...
Offline
Na horyzoncie pojawił się podejrzanie wyglądający osobnik, z czystym bursztynowym winem w butelce. Zauważając naszego bohatera, postać poczłapała na chwiejnych nogach w jego stronę, obejrzała go dokładnie, po czym opadła koło niego na krzesło, od razu uderzając głową w stół i zasypiając. Nie wyglądał bynajmniej ani na litę, ani na hosta. Przyszedł, wypił, no i jest.
Offline
Przybysz zachrapał głośniej, po czym podniósł głowę. - Powiedziałeś coś, droga persono? -zapytał patrząc na niego otępiałym wzrokiem. - "C-czy to bogata szycha?" - pomyślał, po chwili jednak podniósł się, prostując i zakładając nogę na nogę, a butelkę - zresztą już pustą - wyrzucił za siebie. Jego głos nie był już teraz pijacki, a bardzo poważny. - Wybacz, drogi towarzyszu, jestem wykończony po długiej podróży... - mówiąc to wyjął z kieszeni truskawkowe cygaro - takie jakie sprzedawano tylko w rubinowym królestwie - po czym zapalając je, odgarnął włosy z twarzy.
Offline
W tym momencie do baru wszedł młody mężczyzna. Gdy zauważył Aweo, uśmiechnął sie szeroko i ochoczo podszedł do stolika:"Cześć Aweo! Nowa klien..." Gdy zorientował się, że siedzący z nim jest mężczyzną dokonczył:"..t.."
Offline
- Jaki klient...?! - zdziwił się czarnowłosy, mało nie dusząc się cygarem. Zmierzył najpierw jednego, potem drugiego... Wracając do tego co wcześniej i swój wzrok znów przeniósł na tego drugiego. - Czy to nie bar, Amber? Tak pisało nad drzwiami...
Offline
"Ach..Tak..Właśnie tak!" Powiedział po chwili namysłu Crush:"hehe...To nic takiego..To może ja przyjdę potem.." Powiedział odchodząc nieco dalej i siadając przy barze, gdzie natychmaist zamówił podwójnego drinka:"No nie.." Pomyślał. :"Odkąd to Aweo po kryjomu robi za męską dziwkę?"
Offline
-Załatwia się tu interesy, powiadasz...? Nie, nie... Ja jestem tu tylko gościem... - powiedział nieznajomy, opierając się o stół, by nachylić się bliżej ucha mężczyzny [Co z punktu widzenia Crusha mogło wyglądać naprawdę niepokojąco]. - Wiesz, towarzyszu, jakimi prawami rządzi się ten świat? Dali mi w głowę łopatą, i po sprawie, a potem obudziłem się w rubinowym królestwie! To haniebne, dla kogoś tak poważnego i dorosłego jak ja! Powinienem był osknąć się choćby u bursztynów...! - powiedział mężczyzna, kręcąc w niemocy głową. - Zresztą... Dlaczego ja ci to wszystko mówię... - zapytał zrozpaczony, chłopaka. - Nie mam gdzie iść i gdzie się podziać! Moje marzenia zostaly zrójnowane! Nie mam już truskawkowych cygar i ciepłego kocyka! Wszystko straciłem, wszystko. - powiedział po czym zawołał kelnerkę. - Poproszę mocnego drinka!
Offline
"Rozumiem.." Powiedział zakłopotany Aweo :"..Cóż...nie wiele mogę ci pomóc..ja mieszkam..tutaj...Na samej górze baru. Możesz sie u nas przespać, ale nic więcej nei mogę ci zagwarantować.." Powiedział wyraźnie martwiąc sie o los nieznajomego:" Jak to sie stało opowiedz.."
Offline
Gdy Crush zobaczyl przedziwną sytuacje pokrecił glową:"No nie...Teraz to już przegiął..Jak lubi facetów mógłby chociaż nie robić tego publicznie..." Sięgnął teraz po drinka którego zamówił:"Napiję się..może nie będe tego pamietał..Jak mój przyjaciel z braku kobiet sięgnął po mężczyzn..."
Offline
Nieznajomy sięgnął do kieszeni po różową chustkę w czerwone truskawki i niebieskie gwiazdki i wydmuchał nos. - A więc... - powiedział, jednak kelnerka w tym czasie przyniosła drinka. Podziękował i zapłacił jej kilkoma złotymi monetami. - A więc... - zaczął raz jeszcze. - Stalo się to w czasie wojny... Wiedliśmy wspaniałe życie wraz z rodziną... Chyba miałem rodzinę... - zastanowił się nieznajomy, po czym kontynuował. - dopóki nie pojawili się oni: Okropne istoty o długich zębach i ciemnej skórze! Szpiczastcyh uszach... - jego ciałem wstrząsnęły dreszcze, więc pociągnął łyk drinka, aby się uspokoić. - Niszczyli całe miasta, wioski... Wszystko co mieliśmy! Wtedy zobaczyłem ich: białowłosego elfa i czarnoskórego. Podszedli do mnie z anielskim spokojem, jeden z nich uśmiechnął się... Dalej nie pamiętam... Wiem, że obudziłem się w rubinowym królestwie, kiedy jakieś dzieciaki chciały mnie ocucić! Jestem wściekły na tego, kto zrujnował moje zycie! - Ostatnie zdania wręcz wykrzyczał, tak głośno, że wszyscy obecni w barze spojrzeli w jego stronę wilkiem. - Eeee... Przepraszam! - Wszyscy znów zajęli się swoimi sprawami... - Choć swojego życia w ogóle nie pamiętam... - dodał jeszcze półgłosem.
Offline